top of page

ARTISTS > Józef Wilkoń

 

 

 

 

 

ur. 1930
Malarstwo, Rzeźba, Grafika

Malarz ilustracji. Wielki narrator. Artysta wszechstronny. Rzeźbiarz, scenograf,

projektant gobelinów. Autor ilustracji i szaty graficznej do prawie 200 książek

wydanych w Polsce i na świecie. Japończycy chcą stworzyć jego muzeum, a Włosi

uważają go za jednego z najwybitniejszych ilustratorów.

Od kilkunastu lat tworzy obiekty rzeźbiarskie – zwierzęta, ryby, ptaki. O swej

artystycznej ewolucji mówi: „Malowałem tuszem i akwarelą, z gestu. Moją ambicją

było uchwycić ruch i charakter zwierzęcia jednym pociągnięciem dużego pędzla.

Teraz rolę pędzla spełniają uderzenia siekiery czy pociągnięcia elektrycznej

piły – moje zwierzaki są zrobione kilkunastoma ciosami”.

Przyznaje, że chciałby ocalić całą faunę. Od dzieciństwa bliski był mu świat zwierząt. Doskonale poznał ich zwyczaje. Wspomina świat, którego nigdzie potem już nie było. Pastwisko z krową Pyzią, konia Łyska z gospodarstwa dziadków, czy borsuki i lisy z pobliskiego lasku Wygasia. Właśnie takie obrazy inspirowały artystyczną wyobraźnię od samego początku.

Józef Wilkoń skończył Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie (do klasy chodził m.in. z R. Cieślewiczem i F. Starowieyskim). W 1950 r. rozpoczął studia na ASP w pracowni prof. Adama Marczyńskiego i równolegle historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W połowie lat 50. obronił dyplomy i prezentuje obraz na Wystawie Młodej Plastyki w Krakowie (1956). Wkrótce potem przeprowadza się do Warszawy. Aby utrzymać rodzinę, zaczyna współpracować jako ilustrator, z zamiarem powrotu do malarstwa.

W 1959 r. ukazuje się pierwsza książka z jego pracami – H. Bechlerowej „O kotku, który szukał czarnego mleka”. O znaczeniu tych ilustracji powie artysta: „Pamiętam, chwyciłem szeroki pędzel i od jednego pociągnięcia udało mi się oddać kocią sylwetkę, jej grację oraz krok. I zrozumiałem, że znalazłem własną drogę. Swój styl”. Była to pierwsza „rozmalowana” i już jak najbardziej „wilkoniowata” książka.

Artysta rozpoczyna współpracę z polskimi wydawnictwami. Wkrótce wydarza się rzecz niemal bezprecedensowa – nowe rysunki i akwarele Józefa Wilkonia zostają „zilustrowane” słowem przez poetę Tadeusza Kubiaka. „Pawie wiersze” staną się jedną z najważniejszych książek w ponad 50-letnim dorobku artysty, obok „W Nieparyżu i gdzie indziej” A. Kamieńskiej (wyd. 1967 r.) i „Pana Tadeusza” A. Mickiewicza (wyd. 1973 r.).

W 1960 r. w Galerii ZPAP w Warszawie ma miejsce pierwsza indywidualna wystawa Józefa Wilkonia, na której m.in. pokazano ilustracje nagrodzone złotym medalem IBA w Lipsku.

Od 1963 r. rozpoczyna się długoletnia współpraca z wydawcami europejskimi (głównie Francja, Niemcy, Szwajcaria), a od 1976 r. – z japońskim.

Od kilkunastu lat powstają tzw. „ilustracje przestrzenne”, które stały się samodzielnymi formami rzeźbiarskimi. Tak zrodziło się olbrzymie bestiarium, nieustannie wędrujące po Polsce i świecie. Jednym z najgłośniejszych przystanków była warszawska Zachęta z najnowszą, gigantyczną arką („Arka Wilkonia” 2006/2007).

Prace Józefa Wilkonia znajdują się niemal na całym świcie m.in. w japońskich muzeach i wielu prywatnych kolekcjach. W dorobku artysty jest kilkadziesiąt wystaw zbiorowych i ponad 60 indywidualnych, w tym: Galeria in der Biberstrasse (Wiedeń, 1964), MAG Gallery (Zurych, 1980), Centrum Pompidou (Paryż, 1989), Museum of Illustration w Troisdorfie (Berlin, 2000), Museum of Illustration (Toyama, Oshima 2001), Narodowa Galeria sztuki Zachęta (Warszawa, 2006/2007).

Wśród wielu nagród szczególne miejsce zajmuje Deutsche Jugendbuchpreiss (1966), czy japońska Owl Prize (1984), którą przyznaje dziecięco-dorosłe jury oraz wiele nagród na międzynarodowych spotkaniach m.in. Nagroda Honorowa w konkursie na ilustrację do Don Kichota w Buenos Aires (1965), złoty medal oraz Nagroda Honorowa na BIB w Bratysławie (1969, 1973), Premio Grafico w Bolonii (1974, 1991), Andersen Premio w Genewie (1998).

Na pytanie „jak powstaje ilustracja?” jej mistrz odpowiada, że „najpierw trzeba wiedzieć jak wygląda to wszystko, co chce się namalować: człowiek, ryba, ptak, liść czy zwierzę. Później wiedzieć jak się porusza, wszystko co biega, pełza, pływa i lata. Dla wielu jest to koniec edukacji. Niektórzy idą jednak dalej, potrafią namalować smutek i radość, strach i odwagę. Tylko nielicznym udaje się namalować sen, ciszę, a nawet zapach i smak owoców. Jeżeli się to wszystko umie, trzeba na końcu wiedzieć co robić, żeby tekst i ilustracja uzupełniały się wzajemnie, żeby w książce rosło napięcie jak w teatrze i wszystko było w swoim czasie i w dobrych proporcjach”. Podobnie dzieje się w innej materii: „ gdy rzeźbię w pniu, wsłuchuję się w drzewo; daję się prowadzić jego słojom, gałęziom, korze”.

"...Marlon Brando polskiej sztuki. Charyzmatyczny i piekielnie utalentowany. Potrafi siarczyście przekląć i czule przytulić. I za to uwielbiają go widzowie, w przedziale wiekowym od 1-100 lat..." - Agnieszka Kowalska.

 

 

 

 

 

 

 

 

Józef Wilkoń.jpg
Józef Wilkoń Signature.jpg
bottom of page