Andrzej MOCHOŃ - NIE TYLKO JAZZ
Galeria Winda, Kieleckie Centrum Kultury, Plac Moniuszki 2B JAZZ, JAZZ, JAZZ… Prawdziwą ucztę duchową dla jazzmanów i fotografów przygotował Andrzej Mochoń, dzielący się z widzami WINDY swoimi uczuciami, przeżyciami i fascynacjami, które zawarł w pięknych i znakomicie opracowanych fotografiach. Wykonane w trakcie koncertów zdjęcia przedstawiają mistrzów muzyki jazzowej z Polski i ze świata. Wyróżniają się znakomite portrety: Wayne Shorter, Aga, czy Tomasz Stanek (z trąbką). Równie fascynujące są gesty artystów, podchwycone i utrwalone przez fotografa: Dorota Miśkiewicz (z mikrofonem w dłoni), czy dynamiczny wykrok aktorki teatralnej (Małgosia Z.). Goście wernisażowi szczelnie wypełnili odremontowaną salę galerii. Podczas uroczystego otwarcia, Andrzej Mochoń stwierdził, że na koncertach poszukuje emocji, które widzi i które można sfotografować. Artysta kontynuuje dzieło swojego poprzednika Marka Karewicza, a także wzbogaca je, co zauważyła w analitycznym wstępie do katalogu wystawy Stasnisława Zacharko: Andrzej Mochoń (…) znakomicie przekazuje muzyczno-wizualny klimat i nastrój koncertu, wzbogacony o jego własne przeżycia i reakcje. —Paweł Pierściński
W eksplozji ruchu i dźwięku… czyli nie-tylko-muzyka w obiektywie Andrzeja Mochonia -„Nie tylko jazz”, to niezwykła wystawa pełna ułamkowych chwil bezruchu, w którego ciszy wybrzmiewa do końca lewitujący w przestrzeni dźwięk- tak o wystawie tworzonej latami przez Andrzeja Mochonia, a poświęconej pamięci Michała Zduniaka, mówi Stanisława Zacharko-Łagowska, dyrektor kieleckiego Biura Wystaw Artystycznych. Wernisaż wystawy, która w kieleckiej „Galerii Winda” zgromadziła kilkaset osób potrwa do 17 października. Zanim scenami Kieleckiego Centrum Kultury jak co roku zawładnął jazz i pojawili się na nich czarujący kunsztem i artystyczną wrażliwością muzycy tegorocznego Targi Kielce Jazz Festival Memorial to Miles, w czwartek (20 września) w Galerii Winda odbył się wernisaż fotograficzny Andrzeja Mochonia Nie tylko jazz. Fotografie powstały w Warszawie, Bielsku-Białej, Nowym Yorku, Chicago czy Perugii, a zobaczyć na nich możemy m.in. Stanisława Soykę, Tomasza Stańko, Wayne’a Shorter’a, Chicka Corea, Leszka Możdżera, Pata Methenego, Włodka Kiniorskiego. - Wystawa jest wynikiem przypadku. Zostałem do niej namówiony, nieopatrznie powiedziałem „tak” i nie pozostało nic innego jak zamknąć zrobione przeze mnie zdjęcia w ramki i pokazać zainteresowanym – mówi o wystawie Andrzej Mochoń. To kilkadziesiąt autorskich zdjęć Prezesa Targów Kielce, które są wyrazem nie tylko zainteresowania fotografią, ale także muzyką. To jej żywiołowość i pasja fotografa sprawiły, że wystawa emanuje emocjami, widocznymi na błyszczących od potu i wysiłku twarzach muzyków, w mrocznej koncertowej atmosferze, rozświetlanej jedynie przeszywającym blaskiem reflektorów. -Widać rozumienie samej istoty tej wyjątkowej sztuki: jej spontaniczności, wyzwalającej emocje energii i intuicyjności abstrakcyjnego, jazzowego „języka” (…) Jazzowe impresje przełożone przez Andrzeja Mochonia na wizualny, i z natury bezdźwięczny język fotografii, nadal pulsują muzycznym rytmem- mówi o wystawie dyrektor Stanisława Zacharko -Łagowska, Andrzej Mochoń (ur 1956), członek Związku Polskich Artystó1) Fotografików, od wielu lat nieprzerwanie fotografujący m.in. muzyków w czasie pracy; wystawy indywidualne m.in. „Fotografia” (Dom Środowisk Twórczych), „Światło” (Galeria Fotografii, Kielce). Andrzej Mochoń jest doktorem geologii. Obecnie pełni funkcję prezesa zarządu Targów Kielce SA. Jest Konsulem Honorowym republiki Federalnej Niemiec w Kielcach.
Dobry fotograf jest jak dobry tłumacz literatury czy poezji, który z jednego języka przekłada na drugi nie tylko treść: także strukturę tekstu i jego swoisty rytm. Nie gubiąc ich sensu , tworzy na nowo nieprzetłumaczalne metafory, w innych konstrukcjach zdań i innej budowie słów szuka odpowiedników pozwalających mu zachować wartość nadrzędną: indywidualny i niepowtarzalny styl pisarza. Fotograf ma do „przetłumaczenia” na plastyczny język fotografii fragment rzeczywistości zauważonej w ułamku sekundy i musi zrobić to tak, aby zamknięty w kadrze obraz był syntezą szerszej – w sensie przestrzeni i czasu – całości czy zjawiska. Wydawałoby się, że przecież fotograf utrwala tylko to, co widzi – i co każdy zobaczyć może. Ale dobry fotograf wie, że patrzeniu towarzyszy słuch i inne zmysły, rozum dążący do zrozumienia – często ukrytego – sensu oglądanej sytuacji, a także instynkt i emocje, jego własne i innych ludzi: fotografowanych i odbiorców. Wie także, że każde jego zdjęcie jest subiektywną interpretacją, a ta zależna jest zarówno od jego stanu świadomości, wiedzy, doświadczenia, stopnia rozumienia przedmiotu jego uwagi – jak i wrodzonej i pielęgnowanej wrażliwości. Dobry fotograf doskonale zna ten drugi „język” - możliwości narzędzia, którym się posługuje: aparatu fotograficznego, obiektywów, analogowej czy cyfrowej „ciemni”; dokładnie wie, w jaki sposób przekształcą one trójwymiarowy obraz, jak go zakodują na dwuwymiarowej płaszczyźnie fotograficznego obrazu. Przede wszystkim jednak dobry fotograf – artysta fotografik - wie, co chce przekazać od siebie, w jakiego rodzaju „wartość dodaną” chce wyposażyć swoje dzieło, wie także, w jakiej je podać formie, aby zalśniło harmonią dzieła sztuki, oddając jednocześnie prawdę tego pierwszego „języka” – prawdę czasu i miejsca.
Tych kilka refleksji o translatorskiej istocie fotografii artystycznej szczególnie wyraziście rysuje się w kontekście „muzycznych” zdjęć Andrzeja Mochonia. Powstawały one w autentycznej atmosferze jazzowych koncertów, najczęściej pogrążonych w mroku, rytmicznie rozświetlanym punktowymi reflektorami i przeszywanym gęsto ostrymi rykoszetami refleksów świateł odbijających się od błyszczących, metalowych instrumentów, w eksplozji ruchu i dźwięku. Artysta poprzez rezygnację z używania lampy błyskowej wybrał poetykę głębokich kontrastów światła i cienia, rozmazanych ruchem gestów, zmiękczonych mrokiem nieostrych i rozmytych plam barwnych. Kontrapunktem – wyznaczającym jednocześnie zasięg skali ekspresji - jest dla nich werystycznie ostro wydobyty wybrany fragment obrazu. W ich nasyceniu emocjami i rytmach kompozycji czyta się doskonałą znajomość tego „pierwszego języka” – muzyki jazzowej. W wielu fotografiach można rozpoznać „upolowane” przez artystę te szczególnie dla niej charakterystyczne elementy: ułamkowe chwile bezruchu, w którego ciszy wybrzmiewa do końca lewitujący w przestrzeni dźwięk, kulminacyjne momenty erupcji energii, spontaniczność gestów i wzmożonych emocji, ale i stany maksymalnie zagęszczonej koncentracji. Widać w nich znakomite wyczucie rytmu, które pozwala mu o ułamek sekundy wyprzedzić decyzję improwizującego muzyka i uchwycić precyzyjnie zdefiniowaną, jego indywidualną, pozę czy ruch. Widać znajomość instrumentów, ich kształtów, konstrukcji i struktur, w których poszukuje plastycznych i estetycznych smaczków. Lecz przede wszystkim widać rozumienie samej istoty tej wyjątkowej sztuki: jej spontaniczności, wyzwalającej emocje energii i intuicyjności abstrakcyjnego, jazzowego „języka”, omijającego świadomość i trafiającego bezpośrednio do najgłębszych pokładów instynktu, podświadomości i wrażliwości odbiorcy. Wydaje się, że jazzowe impresje przełożone przez Andrzeja Mochonia na wizualny, i z natury bezdźwięczny, język fotografii nadal pulsują muzycznym rytmem. Rytmem zawartym w kompozycyjnym układzie świateł i cieni i w kontrastach plastycznej ciszy czerni mroku z optycznym hałasem błyszczącego w światłach reflektorów chaosu blaszanych instrumentów. Uczucia rysujące się na błyszczących od potu i wysiłku twarzach muzyków, rozmazane gwałtownym ruchem gesty i podnoszące poziom ekspresji ostre bliki świetlnych refleksów to znakomity „przekład” ich stanów emocjonalnych. Natomiast obraz własnych emocji artysta buduje plastycznym, malarskim w swej genezie, językiem: miękkimi rozmyciami barw, niedopowiedzeniem form i ich zderzeniem z wyostrzonymi, szczególnie intrygującymi go fragmentami: twarzy, dłoni czy detali instrumentów. Dyscyplinuje całość zawężając kadr do znacznych zbliżeń czy redukując ilość elementów w jednym obrazie. Znakomicie przekazuje muzyczno-wizualny klimat i nastrój koncertu, wzbogacony o jego własne przeżycia i reakcje
To wszystko sprawia, że oceniając artystyczno- translatorską jakość jego dzieł, można Andrzeja Mochonia nazwać dobrym tłumaczem. I bardzo dobrym artystą fotografikiem.
—Stanisława Zacharko
