
ARTISTS > Roman Kochanowski
1857 - 1945
malarstwo
Przez ponad pół wieku mieszkał w Monachium. Na jego obrazach niezmiennie
pojawiały się pejzaże z okolic Krakowa i nadwiślańskie krajobrazy. Czyli „nic nad to
polskie niebo” – jak napisał w 1915 r. Stanisław Przybyszewski. Miał dwie indywidualne,
powojenne wystawy w Niemczech i żadnej w Polsce... aż do maja 2007 r. Choć należy
do wybitnych przedstawicieli tzw. „polskiej szkoły monachijskiej” i jest uważany za
„najznakomitszego pejzażystę” dopiero w 150. rocznicę urodzin Muzeum im.
J. Malczewskiego w Radomiu zaprezentowało jego dorobek.
W krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych uczył się rysunku i malarstwa pejzażowego pod
kierunkiem Władysława Łuszczkiewicza i Henryka Grabińskiego (1873-1875). Naukę kontynuował na ASP w Wiedniu u Christiana Grieppenkerla, a potem został stypendystą na wydziale prowadzonym przez Eduarda Lichtenfelsa. Lata studiów to także czas malarskiego debiutu (Towarzystwo Sztuk Pięknych, Kraków 1877-1878) i pierwszych nagród (złoty medal Akademii wiedeńskiej, 1880).
Dekady lat 80. i 90. zapisały się jako czas największych sukcesów artystycznych. Roman Kochanowski zamieszkał już na stałe w Monachium, a jego prace zaczęły pojawiać się na wielu międzynarodowych wystawach i salonach, m.in. w Berlinie (1891-1909), Londynie (1891, dyplom honorowy II klasy), Dusseldorfie (1902, 1904), a także Warszawie, Krakowie i Lwowie (srebrny medal Powszechnej Wystawy Krajowej). Zdobył uznanie krytyków i zainteresowanie kolekcjonerów. Jego „Zima w Polsce” i „Jesień” zostały włączone do cesarskich zbiorów Franciszka Józefa, a w swojej pracowni gościł m.in. bawarskiego księcia regenta Luitpolda. Należał również do monachijskiego stowarzyszenia Künstverein i prestiżowego Union Internationale des Beaux Arts we Francji.
Nigdy nie zrealizował zamiaru powrotu do Krakowa, ale często odwiedzał mieszkającą tam siostrę, jej rodzinę i przyjaciół. Od początku istnienia krakowskiego dwutygodnika „Świat” (1888) współpracował z redakcją, ilustrując „pory roku i dnia, kształty nieba i drzew, z rozległością pól, z błotnistymi drogami i rzędami przydrożnych wierzb”. Wszystkie te motywy (przywołane przez Wiktora Trościanko) są również obecne na olejnych obrazach. Mistrzowsko wprowadzał je pod ulubione zachmurzone niebo, między odcienie bieli i szarości, tak jak np. we „Wronach w zimie”, „Szarym pejzażu” czy „Gąskach nad rzeką”. Tworzył przede wszystkim miniatury malowane na desce lub tekturze. Wśród tych prawie monochromatycznych pejzaży pojawiały się prace oddające nastrój barwnych, świetlistych dni z wiosennymi łąkami czy jesiennymi lasami, np. „Krajobraz o zachodzie dnia” (1889) albo „Pejzaż z okolic Krakowa” (1886). Jego malarski dorobek uzupełniają nieliczne martwe natury i portrety.
Z upływem lat, obrazy Romana Kochanowskiego pomału odchodziły w zapomnienie. Sytuacja pogorszyła się w latach 30., gdy do władzy zaczęli dochodzić naziści. Jako obywatel Polski, nie mógł uczestniczyć w wystawach ani sprzedawać swoich obrazów, miał zakaz wyjazdu poza Bawarię. Zmarł wkrótce po kapitulacji Rzeszy, został pochowany na cmentarzu Leśnym w Monachium.
W zbiorach narodowych niewiele jest prac Romana Kochanowskiego. Jego syn (Roman Kochanowski junior) czynił starania, by pokazać spuściznę ojca w powojennej Polsce. Przekazał 30 obrazów konsulatowi polskiemu w Monachium, 50 obrazów, szkiców i rysunków Muzeum Narodowemu w Warszawie i tyle samo Ministerstwu Kultury i Sztuki. Według słów Barbary Odojewskiej przetrwały dokumenty kwitujące owe darowizny, ale do dziś losy wielu z tych dzieł pozostają niewyjaśnione.
Pierwsza pośmiertna wystawa prac artysty miała miejsce w Bibliotece Francuskiej w Monachium w 1949 r. Zaś największe kolekcje jego dzieł są w rękach prywatnych.

